Wiele kobiet boryka się z różnego rodzaju problemami z cerą – utratą jędrności, wiecznym przesuszeniem czy nazbyt rozszerzonymi porami. Inwestujemy w rozmaite toniki, maseczki i drogie kremy do zadań specjalnych. Niestety z nieznanych nam powodów kosmetyki te nie działają, a my zanim w ogóle zużyjemy opakowanie do końca, sięgamy po kolejny, nowy specyfik.
Wyobraź sobie jednak, że skóra to Twoje włosy. Czy nałożyłabyś odżywkę na suche włosy? A może na włosy pieniące się od szamponu? Albo, co gorsza, na po prostu brudne włosy? Oczywiście, że nie! Zanim założysz jakąkolwiek odżywkę, upewniasz się, że dokładnie zmyłaś szampon, a włosy są gotowe na dodatkową porcję odżywiania. Dokładnie tak samo jest z Twoją twarzą! Jeżeli nakładasz esencje, kremy na niedokładnie oczyszczoną twarz lub jeśli zalegają na niej produkty do demakijażu, osłabiasz efekty działania kremów, a dodatkowo prosisz się o dodatkowe wypryski i utratę blasku Twojej cery.
Dobrze wiedzą o tym Azjatki, które z wieczornego oczyszczania twarzy stworzyły prawdziwy rytuał. Owszem, może on się wydawać dużo bardziej czasochłonny niż nasze europejskie podejście do tematu, jednak to jest właśnie źródło pięknej i zdrowej cery Koreanek czy Japonek. Każda kobieta w zależności od rodzaju cery może próbować różnych rodzajów produktów do zmywania twarzy – od płynów do demakijażu, po pianki i żele.
Osobiście nie jestem zwolenniczką długotrwałego przecierania twarzy mleczkiem do demakijażu aż do momentu całkiem czystego wacika. Takie pocieranie, szczególnie okolic wokół oczu, niepotrzebnie podrażnia skórę, pozbawia ją jej naturalnej warstwy ochronnej, a my w dodatku zużywamy milion wacików rocznie. Od dawna nie stosuję także zwykłych żeli do mycia twarzy, a raczej ich azjatyckie odpowiedniki.
Dzisiaj chciałabym pokrótce przedstawić mój rytuał codziennego demakijażu i oczyszczania twarzy. Na dzień dzisiejszy mam cerę raczej normalną, o ewentualnych skłonnościach do przetłuszczania się w strefie T. Moje cele jeśli chodzi o oczyszczanie twarzy to pozbycie się zaskórników na nosie – nie mam raczej większych problemów z wypryskami czy nadmiernym przetłuszczaniem się cery.
Krok I: Demakijaż przy użyciu oleju do mycia twarzy
Od kilku miesięcy do wieczornego demakijażu twarzy stosuję olejek do mycia twarzy Hada Labo. Olejek ten nakładamy na suche dłonie (dwie-trzy pompki olejku spokojnie wystarczą na umycie buzi) i rozprowadzamy na suchej skórze twarzy. Im dłużej masujemy twarz olejkiem, tym bardziej pod wpływem ciepła otwierają się nasze pory, a co za tym idzie uda nam się z nich usunąć więcej zanieczyszczeń. Dlatego na delikatny masaż twarzy, ze szczególnym uwzględnieniem problematycznych partii jak np. nos, warto poświecić ok. 3-4 minut.
Delikatnie rozprowadź olejek także po oczach i rzęsach, żeby pozbyć się resztek makijażu. Efekt zamglenia oczu przy myciu twarzy olejkiem jest normalny i powinien zniknąć po maksymalnie kilku minutach. Ja używam olejku nosząc soczewki kontaktowe i nie mam z tym żadnych problemów.
Kiedy uznasz, że Twoja twarz jest dokładnie umyta przemyj twarz letnia wodą. Olejek Hada Labo (i większość azjatyckich olejków do mycia twarzy) pod wpływem wody wiąże się, dzięki czemu łatwo się go spłukuje. Jest to o tyle wygodniejsze od metody OCM opartej na oleju rycynowym (lub innym), ze nie trzeba się tu babrać z czasochłonnym zmywaniem oleju gorącym ręcznikiem, itp. Sama stosowałam przez jakiś czas te metodę, i jeśli nie macie pod ręka azjatyckich olejków to na pewno warto spróbować czy takie mycie twarzy nie będzie dla Was odpowiedniejsze niż zwykle żele często nazbyt przesuszające skórę.
Olejek powinien poradzić sobie z usunięciem całego makijażu. Hada Labo jednak czasem nie daje rady przy mocniejszym makijażu oczu, dlatego ewentualne resztki tuszu przemywam dwufazowym płynem do demakijażu oczu. W kolejce olejków do przetestowania czeka sławny olejek DHC, którego skład opiera się na oliwie z oliwek, oraz ponoć bardzo skuteczny olejek firmy FANCL.
Warto unikać za to olejków na bazie olejów mineralnych (Biore), które potencjalnie mogą zapychać pory.
Krok II: Żel do mycia twarzy
Może się zdarzyć tak, ze po umyciu twarzy pozostaną na niej resztki olejku, co nie jest zbyt dobre dla skory. Dlatego po umyciu twarzy olejkiem, Azjatki sięgają po delikatne żele lub pianki do mycia twarzy. Testowałam różne rodzaje żelów do mycia twarzy Hada Labo, jednak po ich użyciu moja skóra była nieco zbyt ściągnięta. Obecnie stosuję piankę do mycia twarzy z serii wulkanicznej (walka z zaskórnikami) koreańskiej firmy Innisfree i jestem bardzo zadowolona z tego produktu. W przyszłości mam zamiar przetestować piankę do mycia twarzy Hada Labo z kwasami BHA i AHA, która ponoć świetnie nawilża i wygładza skórę.
KROK III: Peeling (od czasu do czasu)
W azjatyckim rytuale oczyszczania skóry peelingowanie znajduje się nie przed, a po umyciu twarzy żelem. W Azji uważa się, ze wtedy peeling ma większe szanse na dokładniejsze oczyszczenie skory. Co ważne, Azjatki raczej stronią od mechanicznych peelingów, które mocno ‘drapią’ skore. Zamiast tego sięgają po delikatniejsze peelingi enzymatyczne. Ja korzystam od czasu do czasu z peelingu w formie galaretki z serii wino marki Innisfree. Jest on bardzo delikatny i pięknie pachnie! Forma galaretki jest trochę niewygodna w użyciu, ale nie jest to jakiś duży problem.
KROK EXTRA: PŁATKI OCZYSZCZAJĄCE NOS
Od czasu do czasu sięgam również po płatki oczyszczające pory. Co ważne, taki plasterek trzeba przykleić tuż po kąpieli na rozgrzana skore, kiedy pory są maksymalnie rozszerzone, a zatem ich zawartość łatwiej przyklei się do powierzchni plastra i tym samym usuniemy więcej zanieczyszczeń. Polecam szczególnie plastry do twarzy z dodatkiem węgla, który doskonale oczyszcza skore. Na dodatek na takich czarnych plastrach, widać czarno na białym (a biało na czarnym) ilu wągrów udało nam pozbyć!
Follow Us